Psychologiczne cechy rehabilitacji tanecznej niewidomych żołnierzy.

Niedawno wziąłem udział w kolejnym obozie rehabilitacyjnym „Życie po wojnie” dla weteranów, którzy stracili wzrok i ich rodzin. Obozy te były możliwe dzięki wsparciu finansowemu Międzynarodowej Fundacji Charytatywnej Ołeksandra Tereszczenki i organizacji charytatywnej „Zobaczmy zwycięstwo”, kierowanej przez Wadyma Eszczenkę. Jestem bardzo wdzięczny głównej organizatorce tego obozu, Olesi Perepeczenko, szefowej organizacji pozarządowej „Nowoczesny widok”, za możliwość nie tylko systematycznej pracy z niewidomymi wojskowymi, ale także pracy jako osoba towarzysząca osobie niewidomej.

Ten obóz miał jedną cechę, która znacząco odróżniała go od poprzednich – wzięli w nim udział zarówno chłopaki, którzy przyjechali po raz pierwszy, jak i ci, którzy postanowili pogłębić swoją wiedzę i umiejętności. Dwa tygodnie regularnych zajęć pozwoliły mi wyciągnąć kilka wniosków na temat psychologicznej specyfiki terapii tańcem z niewidomymi wojskowymi.

Po pierwsze, zdecydowana większość personelu wojskowego i członków ich rodzin prawie nigdy nie spotkała się z osobami niewidomymi w żadnej sprawie, nie miała pojęcia, jak żyją osoby niewidome, a nawet nie zdawała sobie sprawy, że świat osób niewidomych istnieje. Oczywiście po otrzymaniu obrażeń bojowych i utracie wzroku żołnierze ci doświadczali bardzo silnego stresu psychicznego, w przeciwieństwie do osób, które stopniowo traciły wzrok z powodu różnych chorób. Krewni niewidomych żołnierzy również nie rozumieli, jak im pomóc, jak im właściwie towarzyszyć. Personel medyczny w szpitalach wojskowych, gdzie niewidomi żołnierze byli przyjmowani na początku swoich obrażeń, również nie był przeszkolony do właściwego towarzyszenia niewidomym rannym żołnierzom, ponieważ zawsze uczyli się, jak przywrócić wzrok rannym żołnierzom.

Z pierwszej cechy wynika druga cecha psychologiczna, która polega na tym, że podczas pobytu w szpitalu wojskowym i w domu wśród krewnych przed przyjęciem do specjalistów, każdy niewidomy żołnierz rozwija indywidualne wyobrażenie o tym, jak powinien towarzyszyć mu poza domem. Szczególnie podczas pobytu w szpitalu wojskowym w trakcie rehabilitacji medycznej, krewni starają się spełnić prawie wszystkie życzenia rannego żołnierza. Z biegiem czasu niektórzy niewidomi żołnierze mają pomysł, że wszystkie osoby im towarzyszące muszą się do nich dostosować.

A jeśli inna osoba próbuje towarzyszyć niewidomemu żołnierzowi, istnieje duże prawdopodobieństwo, że niewidomy żołnierz może odczuwać dyskomfort w procesie poruszania się, ponieważ jego zdaniem osoba towarzysząca nie wie, jak mu towarzyszyć. Moja praktyka towarzyszenia niewidomym rannym żołnierzom przez dwa tygodnie pokazała, że niewidomi żołnierze nie są gotowi do prawidłowego podążania za osobą towarzyszącą.

Osobiście uważam, że wszyscy niewidomi powinni postrzegać towarzyszącą im osobę jako przewodnika na drodze z dodatkowymi informacjami. Jednocześnie powinni zrozumieć, że każdy przewodnik nie może być doskonały, osoba towarzysząca jest bardziej jak przewodnicy, którzy są ustanowieni w różnych miastach Ukrainy. Osoba towarzysząca nie gwarantuje całkowitego bezpieczeństwa podczas podróży. Dlatego osoba niewidoma, pomimo towarzystwa, musi stale pracować z białą laską dla własnego bezpieczeństwa.

Na obozach rehabilitacyjnych organizowanych przez Olesię Perepechenko zawsze odbywają się szkolenia z osobami towarzyszącymi na temat tego, jak prawidłowo towarzyszyć osobie niewidomej. Ale pod koniec obozu szkoleniowego zdaliśmy sobie sprawę, że niewidomi wojskowi również muszą zostać przeszkoleni w zakresie tego, jak należy im towarzyszyć i jak powinni podążać za osobą im towarzyszącą. Dotyczy to przede wszystkim szybkości poruszania się i wyczucia kierunku osoby towarzyszącej. Po zranieniu niewidomy żołnierz, w zależności od ciężkości urazu, pozostaje w pozycji leżącej przez dwa lub trzy miesiące. Następnie, gdy wstaje, jego aparat przedsionkowy zaczyna inaczej postrzegać otaczającą przestrzeń, a dla własnego bezpieczeństwa niewidomy żołnierz zaczyna chodzić bardzo powoli, rozstawiając stopy i tracąc w tym czasie poczucie prędkości.

Podczas zajęć z niewidomymi żołnierzami zwracałem na to uwagę i zawsze na koniec zajęć starałem się dać im możliwość poczucia szybkości poruszania się zwykłego człowieka. Dodatkowo zauważyłem również, że niektórzy niewidomi żołnierze, gdy poprosimy ich, aby złączyli stopy, zaczynają odczuwać dyskomfort i tracą równowagę. A ten nawyk ustawiania stóp na szerokość barków ma bardzo negatywny wpływ na zdolność osoby niewidomej do utrzymania kierunku ruchu.

Specjalistom od mobilności i orientacji przestrzennej radzę zwracać na to uwagę podczas prowadzenia zajęć. Proponuję porównać stopy niewidomych żołnierzy, którzy stracili wzrok w krótkim czasie, i osób niewidomych, które nie widziały od dzieciństwa.

Trzecią cechą psychologiczną, moim zdaniem, jest to, że nie wszyscy niewidomi wojskowi, którzy nagle stracili wzrok w wyniku urazu, nie są psychicznie gotowi do postrzegania siebie jako słuchacza, a nie widza obserwującego otaczający ich świat. I uważam, że stopień psychologicznej gotowości niewidomego wojskowego do postrzegania siebie jako słuchacza zależy od skuteczności pracy specjalistów pracujących z osobami niewidomymi. Uważam również, że psychologowie mają dużo miejsca na opracowanie testów, które określą stopień gotowości niewidomego wojskowego do postrzegania siebie jako słuchacza otaczającego go świata. Z jednej strony pozwoli to określić skuteczność pracy specjalistów, a z drugiej dostarczy psychologom dodatkowych informacji, w jakim kierunku powinni pracować z niewidomym wojskowym, który jeszcze nie postrzega siebie jako słuchacz.

Czwartą cechą psychologiczną, moim zdaniem, jest to, że w zajęciach z niewidomymi wojskowymi powinni uczestniczyć ich bliscy, którzy im towarzyszą. Praktyka pokazała, że jest to bardzo ważne, zwłaszcza gdy niewidomy żołnierz tańczy z żoną. To było zupełnie inne doświadczenie, które wywołało wiele emocji. Zdałem sobie sprawę, że prawie wszyscy z nich nie tańczyli, odkąd zostali ranni. Bardzo interesujące było to, że wszyscy lubili tańczyć i nie zwracali uwagi na innych podczas tańca, mimo że zajęcia odbywały się w hotelowym lobby. Czytelnicy mogą zobaczyć, jak przebiegał nasz obóz w reportażu telewizji publicznej, do którego podaję link.

Chwała Ukrainie!